Jun 13, 2008
Fragmenty
Wczoraj w nocy, powiedziałam swojemu aniołowi stróżowi,
żeby wypierdalał.Niech czuwa nad kimś kto tego potrzebuje.
Ja się kończę.I wtedy poczułam spokój.
Anioł przysiadł na mojej uniesionej stopie,
ukrył twarz w piórach i przez krótką chwilę szlochał.
Gdy otworzył okno,rzucił jeszcze na odchodnym:
„ Jesteś najpodlejszą istotą na Ziemi”
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Wczoraj w nocy, powiedziałam swojemu aniołowi stróżowi,
żeby wypierdalał.Chciałabym napisać, że błąka się wciąż
po osiedlu, zaglądając do śmietników.Że stara się upodobnić
do nikomu nie potrzebnych żuli osiedlowych,że tęskni.
Chciałabym napisać że tęskni za mną,że świetlna egzystencja
straciła dla niego znaczenie. Że Bóg zapisał go do niebieskiej
grupy terapeutycznej.Że skrzydła mu linieją.Że podlatuje
co jakiś czas i puka w moje okno,woła, płacze.
Chciałabym napisać,że upija się deszczem i kaleczy gradem,
że zaprzyjaźnił się z kilkoma demonami.
Że uciekł z domu na zawsze.
Że Bóg razem ze swoimi zastępami umieścił jego zdjęcie
na Amerykańskich kartonach z mlekiem
z podpisem:ZAGINIONY
Ale tak nie jest.
Mój Anioł Stróż nie chce mnie już pamiętać.
Ma inną osobę, nad którą roztacza swoje
całkiem zdrowe i wolne od tęsknoty pióra.
Ale tak nie jest.
Mój Anioł Stróż siedzi w kafejce internetowej,
z cygarem w zębach i przegląda strony
z pornografią. Onanizuje się pod klawiaturą
i zaciska mocno palce u stóp. Prawie w pięści.
Ale tak nie jest.
Mój Anioł Stróż dostał srebrny order,
za to, że tak długo ze mną wytrzymał.
Awansował, teraz opiekuje się małą,
złotowłosą dziewczynką, która
rano i wieczorem modli się do Boga
o zdrowie dla mamusi o zdrowie dla
tatusia o zdrowie dla babci i
dziadziusia, o pokój na świecie ,
o wymazanie poczucia głodu z małych
etiopskich brzuszków, o wypełnienie
zalanych łzami oczu matek żołnierzy
czystą jasnością i nadzieją.
Ale tak nie jest.
Mój Anioł Stróż zamieszkał w moim łóżku,
dotyka mnie wieczorem szybko, zostawiając
czerwone ślady na skórze. Bierze mnie siłą,
gryzie , drapie, zatyka usta swoimi
sczerniałymi od żalu piórami .
Rano zakłada spodnie, pluje mi w twarz
i wychodzi cedząc przez zęby:
„Lepiej, żebyś wieczorem tu była.
Tylko nie zapomnij się umyć,
śmierdzisz jak szmata.”
Ale tak nie jest.
Mój Anioł Stróż szlocha nad moją
klawiaturą.
Te litery zapisane jego łzami.
-Wypierdalaj- mówię.
Mój Anioł Stróż
Ale tak nie jest.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
13.06.2008
Postanowiłam się dziś wybrać do kina.
Nie wiedziałam o czym ma być film.
Wiedziałam tylko:
Tyt.„Rok Diabła”
Reż. Peter Zelenka
I zobaczyłam tam na ekranie anioła stróża,
nie swojego, ale jednak.
Mój siedział obok i opierał swoją głowę na moim ramieniu.
Zobaczyłam też Ciebie i usłyszałam muzykę.
Nohavica-Mikymauz
To ciekawe, że tak wiele teraz mam znaków
od kiedy przegoniłam swojego anioła.
To on podszepnął mi ten film.Wydaje mi się.
Nie wydaje mi się.Mój Anioł był tam ze mną.Tam w kinie,
potem na przystanku,potem w autobusie.Siedział znów obok,
widziałam jego odbicie w szybie,nie patrzył na mnie.Siedział.
Mimo tych okropnych słów,które mu sprzedałam.
Mimo tych okropnych wymiocin,które wsiąknęły w papier.
Mówił: WYBACZAM
Chciałabym napisać, że nie.
Ale tak jest.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Polecam Film
Polecam Nohavicę
http://www.youtube.com/watch?v=81NWZV0lGWE
www.nohavica.cz
---------------------------------------------
Jaromir Nohavica
Mikymauz
Przekład Tolka Murackiego
Rankiem mnie budzi ciemność więc dłonią szukam tętna
czy w żyłach mych pulsuje jeszcze krew obojętna
czy już po tamtym świecie chodzę w trumiennych butach
marność to wszystko marność brzmi wciąż ta sama nuta
Niema co nie ma jak dlaczego ani dokąd
nie ma z kim nie ma o czym każdy jest sam ze sobą
wychudły Don Quijote na szkapie mknie ulicą
a Bóg to ślepy szofer siedzący za kierownicą
Znów włączam telefon odbiornik obcych życzeń
nachodzą mnie złe wieści jak policja o świcie
pożegnać sen i wciągnąć znów jawy cztery łyki
chciałbym się śmiać ale mam uśmiech Myszki Miki
ranki bym skreślił
W radiu znów Chick Corea poranne panaceum
doprawdy jest wesoło prawie tak jak w mauzoleum
w kolejce do mumii mam kręgi pod oczami
jutrzenka w barwie różu już mych zmysłów nie omami
Rozwijasz wciąż przede mną własny ideał stadła
z dnia na dzień bardziej ziębną nasze dołki w prześcieradłach
rachunek win i sumień robimy przed wieczorem
przeze mnie czy przez ciebie drwal rozdzielił nas toporem
Dwa łóżka podzielone na dwa suwerenne kraje
kolczasty drut nas dzieli i ością w gardle staje
nie myśleć o tym zasnąć bo sen to słodka słabość
umarła we mnie miłość wyparowała radość
druty bym skreślił
Świt to przeklęta pora minuty ery całe
gdy rzeczy nie są czarne ale także nie są białe
gdy nie ma dnia ni nocy brakuje światłocienia
czuwanie jest bólem bez błogiego znieczulenia
Czuję szalone tętno i coś mnie w lędźwiach kłuje
chciałbym się nie obudzić nie myśleć i nie ulec
zwinięty w kłębek słyszę że w kącie łkasz boleśnie
na życie już za późno a na śmierć jeszcze wcześnie
Za naszym słodkim wczoraj zapadła głucho klamka
kawa jest już wypita i stłuczona filiżanka
złośliwość rzeczy martwych dawno udowodniono
chleb z masłem spada na podłogę niewłaściwą stroną
masło bym skreślił
Mówisz mi o nadziei a myśli ci się plączą
jak obce satelity które nad ziemią krążą
myśl o nagości własnej jeszcze mą próżność łechce
dwadzieścia lat gadałem a teraz mówić nie chcę
W klozecie na plakacie mam śliczną tłustą świnię
patrzymy sobie w oczy a woda z szumem płynie
wszystko już powiedziano i w szambie utopiono
a mnie w tym raju paroma kwadransami obdarzono
Znów dłonią szukam tętna za oknem jutro wstaje
za ścianą radio rzęzi sygnały dnia nadaje
pożegnać sen i wciągnąć znów jawy cztery łyki
chciałbym się śmiać ale mam uśmiech Myszki Miki
miłość bym skreślił
miłość bym skreślił
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment